Postanawiam walczyć. Mój cel jest nieosiągalny, ale mimo przeciwności, chcę próbować jak najdłużej. Teraz szczegóły. Od rana załatwiamy sprawę i się stresujemy, żebyśmy poszły z Moją miłością na pielgrzymkę. Udało się po wielu staraniach. Idziemy do Niego, aby Mu powiedzieć i się umówić. Jestem przeszczęśliwa. Dotarłyśmy. On wychodzi akurat z domu z pewną dziewczyną. Mi już serce pęka. Mówi, że nie może jednak iść na pielgrzymkę i poklepuje Nas po głowach. Twardo udaję, że to nie robi Mi różnicy, po czym On odchodzi. I weź się staraj. Jak walczyć, skoro każda okazja okazuje się lipą. Może to znak, że to staranie nie ma sensu? A może życie próbuje powiedzieć: 'Jeśli kochasz, to się nie poddasz nigdy!'. Nie wiem. Pewnie mogę być spokojna, że nie dowiesz się o treści tego wpisu, ale gdybyś jednak go widział, to.. Tak Panie D, zakochałam się w Tobie. Ale to.nic. To tyle.
|