Nie umiem tak. Nie potrafię. Oddycham, rozmawiam, trochę się ruszam, ale jaki to ma sens? Odpowiem. Nie ma żadnego. Nic już nie ma sensu, bo nie ma Go. Nie mam dla kogo wstawać rano z łóżka, nie mam dla kogo się szykować, nie mam do kogo pisać jak bardzo kocham i jak cholernie mocno brakuje mi jego obecności. Nie mam dla kogo oddychać. Nie mam kogo kochać. Nie mam dla kogo żyć. / najebanatymbarkiem
|