To jest straszne. On idzie 'przy okazji' Nas odprowadzić. Jest dla Mnie i tak nieosiągalny, więc nie mam żadnej nadziei, choć darzę Go takimi uczuciami. Po drodze dochodzą do Nas Jego koledzy. Zaczynają mówić, że to ta blondynka, o której tak ciągle mówi i ewidentnie chcą zrobić Mu siarę, ciągle coś dopowiadając. Ja nie potrafię wydusić z siebie słowa, nagle się wyłączam i nic do Mnie nie dochodzi. Rozstajemy się. Moja przyjaciółka jest strasznie szczęśliwa, a ja nie wiem co z Sobą zrobić. Przecież to niemożliwe. Durnie, chcieli mu pewnie zrobić jakkolwiek na złość, ale chyba nie wzięli pod uwagę tego, że może Mnie to bardzo boleć. Nie wierzę w to, ku*wa.
|