Coś dawno we mnie pękło. Nie potrafię zaszyć swoim ran. Zawiść i zazdrość o szczęście uśmiechniętych ludzi wciąż rośnie, uwięziony sam w sobie ukrywam słabości pod płaszczem sarkazmu. Szyderstwem głaszczę po twarzy ich radość, kojąc swój ból pustki.
Nie tędy droga moja do nieba, ani do ich serc. Wiem.
|