W Twoich oczach nadal widzę Jego oczy. Identyczny uśmiech i ten śmiech, który unosił się zawsze na całej klatce schodowej. Jesteś taki jak Twój brat. Uparty, nie potrafisz zachowywać powagi. Jesteś wierny i nigdy nie odwrócisz się od swoich ziomków - tego jestem pewien. Dziś mijam Cie znów na ulicy. Twój głos jest przesiąknięty bólem i tęsknotą. Jesteś chudszy niż zawsze. Olewasz treningi, a gdzieś po cichu w swoim pokoju zapijasz się i upalasz więcej niż zawsze. Masz dopiero osiemnaście lat, a już na własne życzenie psujesz sobie życie. Podaje Ci pomocą dłoń, bo przecież obiecywałem Twojemu Bratu, że nigdy Cię nie zostawię samego. Nie martwisz się o siebie, a o innych. Przez łzy mówisz mi, że Ci go brakuje i że sobie nie radzisz. Tak doskonale Cie rozumiem, to co czujesz. Nie potrafię Ci pomóc, a chciałbym. Podajesz mi dłoń na pożegnanie, a ja mam wrażenie jakbym żegnał się z Twoim bratem raz kolejny. Odwracam się by jeszcze raz spojrzeć jak się oddalasz. Identyczny chód. | dearmad
|