Czuje się bezwartościowa. Codziennie tylko przesiaduje sama zamknięta w swoim pokoju, nie mam ochoty z nikim zamienić słowa. Gdy najbliżsi próbują zrozumieć co sie ze mną dzieje, ja wybucham nagłą złością odpychając każdego kto tylko próbuje się do mnie zbliżyć i pomóc. Pozwalam im patrzeć jak skonam, jak powtarzając, że chce stąd odejść płacze po kątach. Choć wiem, że daje im w ten sposób ból ja robie to dalej. Zaczynam ranić każdego tak jak każdy rani mnie. Choć też nie wiem jak bardzo staram się zapomnieć lub zmienić swoje życie ja i tak ciągle tylko rycze i szukam sposobu by skończyć z życiem, staje się egoistką. Taką samą jak On. Wyniszczył mnie doszczędnie, cała ta nasza ''miłość'' mnie wykończyła. Nie potrafie już funkcjonować ani żyć. Tęskniąc za nim powtarzam jak bardzo nie chce już go znać, jak mówiąc, że go kocham zaraz krzycze, że nienawidze. Moje życie zaczyna być taką komedią w dramacie, wszystko przez tego skurwysyna bez uczuć. [chocolatenuaar]
|