Poznała go... i się zakochałam tak po prostu, każdemu się zdarza. Uwielbiała się do niego przytulać, czuć jego oddech, jego dłoń. W pewnym momencie wszystko pękło bo była tylko "dobrą koleżanką " taką jak 1000 innych. Łzy płynęły po policzkach, głos rwał się co chwila. Jak mogła uwierzyć że coś dla niego znaczy...
Teraz już nie wiedziała czy ma o niego walczyć, czy traktować go tak jak resztę swoich kumpli. A przecież sam powiedział, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, więc kim dla niego była ?
Czuła się nikim, totalnie samotną istotą, którą nawet on , który był najbliżej niej uznał za koleżankę.
Nie poddała się udała, że nie wie nic o tej pechowej rozmowie, ale on z dnia na dzień był dla niej bardziej obcy.
Zrozumiała , że to koniec albo zmieni się wszystko, albo nie zmieni się nic.
|