Wtem, zaiintrygowana jego potencjałem, zamilkłam. Wpatrywałam się jedynie w ten łobuzerski uśmiech, jaki posiadał. Potrząsnął mną, dotknął mnie! Automatycznie na mym ciele pojawiła się gęsia skórka... dłoń, którą położył mi na ramieniu była niczym kojąca maść, uleczająca wszystkie problemy. Udało mu się. Odchodząc od niego, po dziesięciu minutach jakie z nim spędziłam, potrafiłam osiągnąc cel bezsensowności, totalny dół, koniec. Mając go wciąż przed oczyma, wmawiają sobie, jaka jestem głupia, że pozwoliłam sobie się w nim zakochać, wracam. Wracam do realnego życia. / 2013
|