Wstaję rano, odbieram telefon, ubieram się, wychodzę z domu w biegu kończąc sniadanie, spotykam ziomków, palę z nimi szlugi, rozmawiamy. Przyjeżdża autobus, wsiadam, jadę dalej, przed siebie... Robię to tak mechanicznie, że nawet nie pamiętam jakie uczucia temu towarzyszą. Bo nie ma Ciebie, a mnie jakby też ubyło. Tego nie było w umowie, miałam potrafić nadal żyć, a czuję się jak dzieciak, który stawia pierwsze kroki. Ten pośpiech nie ma już takiego sensu jak wtedy, gdy spieszyłam się do Ciebie. | me.
|