Pamiętna sobota... 1.Byłam z naszymi przyjaciółmi. Ale nie było Ciebie. W głowie cały czas myślałam co robisz. Wiedziałam, że jesteś załamany bo straciłeś pracę. Niesłusznie Cię zwolnili bo pracowałeś jak należy. Nie zapomnę jak w pewnym momencie powiedziałam do ekipy : " On jest teraz sam. nie ma nikogo przy nim. Mnie przy nim nie ma. Was. On nam wszystkim pomagał a kiedy potrzebuje pomocy został sam". Słowa Marcinka : " gdyby potrzebował pomocy, odezwałby się ". Przytaknęłam i kazałam odwieźć się do domu. Próbowałam do Ciebie dzwonić. Oba telefony wyłączone. Do tej pory pamiętam to uczucie. Ten ból, że się nie odzywasz. Ból i przeczucie, że coś się stanie. Ekipie udało się z Tobą spotkać. Porozmawiać. A raczej powyzywać. Przyjechali jeszcze do mnie. Wcześniej mnie okłamując, że każde z nich już spokojnie siedzi w domu. Wtedy będąc z nimi wreszcie dodzwoniłam się do Ciebie. Poprosiłam Marcinka, żebyśmy jechali do Ciebie. Wracałeś do domu z imprezy.
|