nie milczysz, wypływają z Ciebie krzyki. nadmiary słów, kołujesz się wokół nich, obijasz się o nie. przytłaczają Cię one, ale nie próbujesz z tym nic zrobić. wyłapałam, że mówiłeś o szczęściu. podobno miałam je docenić teraz, gdy tak naprawdę go nie mam. podobno tak jest. doceniamy je, gdy je stracimy. kłamstwo. kolejne już z Twoich ust. doceniałam je najbardziej, gdy je miałam. teraz jest mi obojętne, czuję, jakbym go nie chciała. poznałam szczęście, nie jest mi teraz potrzebne. mogę czuć pustkę, mieć ją wokół siebie. zero zmian. mogłam go nie czuć, nie obchodzi mnie ono teraz. tłumisz krzyk, zaciskasz pięści. oczy masz przepełnione nicością, nie widzę tam bólu. nie czujesz go, bo może nie potrafisz. nie czujesz szczęścia, przykrość otula Twoje słabe żebra. ciekawość wypełnia Twoje oczy, próbujesz pytać, bezskutecznie- nic nie powiem. tu jest teraz lepiej. lepiej, niż szczęśliwie. przekroczyłam granicę. nie obchodzisz mnie już.
|