Zaczyna robić się zabawnie. Mimo, że staram się pomału tak wiele zapomnieć i przyzwyczaić się do bólu, wcale mi to nie wychodzi, ból wnet staje się silniejszy i rani mnie to wszystko jeszcze bardziej. Mam już sama dość widzieć się w takim stanie, nie mogąc zbyt wiele zrobić. Czas leczy rany, no pewnie tylko nie szybko a ja wykończyć się psychicznie nie chce. To właśnie jest szkoła przetrwania na tym świecie, musisz czuć w sobie ten kurewski ból, to cierpienie by mimo tego wszystkiego znów jakoś stanąć na nogi i powiedzieć szczerze, że już Cię to nie boli. Jeśli ktoś ma silną psychikę to przetrwa, da sobie rade, gorzej z tymi słabymi gdy nawet najmniejsza drobnostka jest w stanie doprowadzić do melancholii a melancholia do depresji. Ja jestem słaba. Jestem i aż mi wstyd, że nie potrafie się podnieść twardo po każdym upadku, że przejmuje się bzdetami gdy równie dobrze mogłabym się z tego po prostu śmiać. Jeśli chodzi o uczucia to zawsze wymiękam. Czasem jest to już słaby punkt.[chctna]
|