Zawsze zdawałam z czerwonym paskiem, ale poszłam do gimbazy i wszystko się zmieniło. Jak to każdy nastolatek, ta ogromna miłość i różne problemy, ale nigdy nie olałam szkoły. Popierdo*eni 'nauczyciele', którzy faworyzują lizusów, a poziom wiedzy mają w dupie. Ale czy średnia 4.0 jest ku*wa zła?! Nigdy nie przyszłam do domu na bombie, nigdy nic gorszego nie odwaliłam, nigdy nie kłamałam Mamy, a gdy o coś prosiła, to spełniłam Jej prośbę, choć jestem leniem, jeśli chodzi o domowe obowiązki. Nie spadłam na dno, jak cała reszta tej gimbazy. Nigdy taka nie będę. Jak wychodzę na dwór, to też jedynie z jedną przyjaciółką i do tego nigdzie daleko. Łapię ciągle dobre oceny, chodzę na konkursy, ale jeśli nic nie mam i wyjdę na dwór bez otwierania wcześniej książek, to zachowuję się jak kto? Jak ladacznica! Jak własna Matka może tak mówić o córce, która w żadnym stopniu nie jest tym kimś? Non stop k*rwa. Chciałabym Jej pokazać, co oznacza to słowo, być taką, jak o Mnie mówi, ale mam to w dupie.
|