I w pewnym momencie Twoje życie się zatrzymuje, stajesz pomiędzy nicością, a jedyne uczucie, które Cię ogarnia to nienawiść do wszystkiego co Cię otacza. Od środka rozrywa Cię melancholia i wewnętrzny krzyk, który nie umie wydostać się spod płachty kłamstw, które malujesz na twarzy mówiąc ' wszystko w porządku ', jedyne lekarstwo, które jest w stanie Ci pomóc to również Twoja trucizna, która jednocześnie niszczy Cię doszczętnie, a z drugiej strony wystarczy jeden uśmiech by wszystko co się rozsypało wróciło na właściwy tor, a radość z życia przepełniała Twoje posklejane serce. Cicho łudzisz się, że On wróci, obdarzy Cię tym kurewsko uroczym uśmiechem i wszystko będzie jak dawniej bo nadzieja umiera przecież ostatnia.
|