Śniegu napadało za kostki idę i widzę prawie realne ciała spadające z wieżowców prosto na chodnik na głowy przechodniów. Widzę wykrzywione twarze i wzrokiem próbuję uchwycić, a później lepimy bałwana z niekształtnych kulek, o które łatwo jest się wywracać. I zapominasz o wszystkim w mokrych i przemoczonych butach a za chwilę znowu boleśnie dotyka Cię życie, jak Ci ludzie spadasz rozbijając czaszkę o chodnik pod czyimś blokiem .
|