Dziewczyna jak każda inna, miła jak żadna, była jak czarna bila, bo wpadała tam ostatnia i nigdy nic nie piła zawsze dwoje trzeźwych oczu,
a gdy wychodziła nie umiałem do niej więzi poczuć innej niż to, co było wtedy miedzy nami
chyba dziwnie Miłość, czy jakoś tak to się nazywa.
Dzisiaj znamy się gorzej, bowiem musieliśmy dojrzeć
i mijamy się na dworze często unikając spojrzeń
i myślę o niej ciągle, choć byliśmy niepoważni
i brak mi jej najmocniej, lecz to wymysł wyobraźni jest.
|