|
Często i gęsto zaczynam mieć wizje. Chciałbym móc powiedzieć, że ludzie w nich są szczęśliwi. Niestety zdarza się, że cierpią niewyobrażalny ból. Krzyczą i wołają o pomoc, ale kiedy przybywa jest już za późno. Jak mogę patrzeć obojętnie na osobę z mojej klasy, którą bardzo lubię i wiem, że za kilka lat może być po niej, bo zginie w wypadku samochodowym? Unikam spojrzeń i rozmów. Ciężko jest mi wyjaśnić, co czuję. Gdybym miał dowody na poparcie swoich słów, to mógłbym go uratować. Czasami myślę, że po prostu wszedłem na wyższy poziom „czucia innych ludzi”. Tłumaczyć to czymś? Po prostu mam „to coś” - intuicję, przeczucie, szósty zmysł – silniejsze niż inni ludzie. Znam datę własnej śmierci. Wiem jak umrę. Zacząłem kontrolować tę część siebie, którą określałem darem i przekleństwem zarazem. Kiedyś takich ludzi palono na stosach za herezję i działanie sprzeczne z nauką kościoła, za bycie wyjątkowym nazywano człowieka pomiotem szatana. I być może w tym ukryte jest znaczenie bycia dobrym.
|