mogłabym teraz krzyczeć jak bardzo cię nienawidzę, jak bardzo mnie skrzywdziłeś. mogłabym teraz wyzywać cię od skurwysynów, raniących dziwek, kolejnego kochającego, który odchodzi po pierwszej sprzeczce. mogłabym cię nawet zabić, wbić ci nóż w plecy czy tam w serce, żebyś chociaż delikatnie poczuł to, co ja przeżywałam i przeżywam nadal. mogłabym drzeć się z dzwonnicy kościoła, w którym miał być ślub, że jesteś nic nie warty, żeby kolejne panny na ciebie uważały. mogłabym upokarzać cię na każdym kroku, robić tak, żebyś sam zrezygnował z życia. bo widzisz, ty zrobiłeś ze mną podobnie, wbiłeś mi sztylet zwany zdradą w samo serce, upokarzając przed drugą mną, moim ego. pokazałeś jak bardzo jest słaba, niedojrzała, jak bardzo nie umiem radzić sobie w żuciu, jak łatwo mnie zabić słowem, nie czynem a słowem. ~ pf.
|