Zacinam się. Po prostu się zacinam. To za dużo. Świadomość zwęża mi się jak szosa, gdy wsiadasz na motor z sekundowym przyśpieszeniem do dwustu na godzinę. Trzask. Trzask. Igła skacze po twardym dysku. Jest cienka linia pomiędzy normalnością a szaleństwem. Na rzeczy, które się dzieją, patrzysz jak na jasno wytyczony program. Nie umiesz przewidzieć przyszłości, ale normalnym jest, że istnieje logika przyczynowo-skutkowa, że nie ma czegoś takiego jak ekstremalnie zły pech, jak przeznaczenie, jak piątek trzynastego, że owszem, otacza cię układanka, ale pewne rzeczy po prostu nie powinny mieć miejsca. Niektóre zbieżności nie powinny mieć miejsca. Kurwa, nie żyjemy w tarocie.
/zrób mi jakąś krzywdę.
|