Jest poniedziałek - kolejny chujowy tydzień się rozpoczął. Biorę głęboki oddech i wchodzę za cmentarną bramę. Jest prawie pusto.. tylko nie liczni sprzątają jeszcze groby swoich bliskich. Zdejmuje kaptur i zaczynam iść prosto przed siebie, nie rozglądam się po bokach. Dochodzę do piątej alejki, a z daleka widzę szósty grób od lewej strony. Do moich oczu napływają łzy. Wpatruję się w tablicę z jego imieniem i nazwiskiem - uśmiech na jego mordeczce. Kurwa. Tak cholernie mi go brakuję. - Stary w Twoje urodziny będę świętował trochę inaczej niż zawsze. - znów mówię jak do siebie. - Wiesz kurwa dziś mija 9 miesięcy, a ja nadal się nie potrafię z tym pogodzić. - zakrywam twarz dłońmi. - Codziennie proszę Boga byś wrócił.. klękam i się modle. On mnie nie słucha i milczy. - znów wpatruję się w niemy obraz jego twarzy. Odczuwam chłód zimnego wiatru. na plecach. Szkoda tylko, że to nie jego dłoń. - Sebuś. wszystko mi się pierdoli, a Ciebie nie ma obok. Tęsknie. | niby_inny
|