I co kolejny Ci udowodnił, że miłość nie istnieje, znowu się nabrałaś na jego piękne, nic niewarte słowa. Pewnie pokazał Ci to w drastyczniejszy sposób niż poprzedni. Boli? Tak, do tego bólu się nie przyzwyczaisz, za każdym razem boli tak samo a nawet i mocniej. Bo pokładasz w kimś nadzieje i ufasz. A on kurwa najzwyczajniej w świecie wszystko niszczy, nie patrząc na Twoje uczucia, wali go to głęboko. A ty cierpisz, bo Twoje dawno zagojone rany na nowo zostają kurwa rozdrapane, a przecież tak cholernie się starałaś. Krzyczysz w duszy, ale nikt Cię nie słyszy. Nie możesz nikomu pokazać swojego bólu, nikt nie wie co czujesz i jak się czujesz. A najchętniej byś najebała się i poszła spać albo rozjebała łeb o ścianę... aby choć na chwilę zapomnieć. I co robisz? Nakładasz sztuczny uśmiech i milczysz odzywasz się tylko po to, aby powiedzieć "wszystko jest dobrze", "No coś ty, nic się nie stało". No cóż przynajmniej grę aktorską dzięki tym skurwielom mam opanowaną do perfekcji. / JustForget
|