Boże - powiedziałam szeptem. - Jeśli moich słów nie zakłóca teraz wrzask codziennych spraw. Jeśli dociera do ciebie mój płacz, mimo tego gwaru i szumu, jaki wywołują ludzie. Boże, jeśli mnie widzisz zza tych kłębów spalin i zza tych wierzowców. Boże, jeśli jesteś... To pozwól mi spędzić tę noc w agonii i łzach, nie odbieraj mi tego. A potem namaluj na mojej twarzy kolorowy uśmiech i otul mnie swoimi zmęczonymi dłońmi. Wszak za bardzo boję się życia, żeby mieć chęć wyjść spod tej pierzyny wzruszeń. Zbyt wiele razy ludzie mnie zawiedli, by móc spojrzeć im w oczy, wybaczyć i nie odczuć krzty żalu. Panie, moje życie jest zbyt tragiczne ostatnimi czasy, abym mogła sobie pozwolić na ten luksus niewiary w Ciebie. To moja pierwsza modlitwa w życiu, a ja już czuję jak ulatnia się z pokoju męczący odór śmierci. Znów widzę słońce za zasłoną chmur.
|