Jak zwykle rano idę ulicą. W uszach mam słuchawki. Nie zwracam więc uwagi na uliczne dźwięki. Dostrzegam wszystko dookoła tylko zmysłem wzroku. Patrzę i nie dowierzam. Co się z nami wszystkimi stało? Ludzie pędzą jakby byli opętani. Robią wszystko na oślep. Ktoś biegnie na autobus, ktoś przebiega na czerwonym świetle. Wszyscy gdzieś się śpieszą, lecz nie jest do pośpiech do wyznaczonego celu. Ogarnęła nas codzienna rutyna. Szara rzeczywistość. Nie dostrzegamy już żadnych barw. Wszystko co kiedyś było ważne nie ma żadnego znaczenia. Wszyscy mijamy się na ulicach od czasu do czasu szturchając kogoś przez przypadek ramieniem i wtedy spotkamy wzrok drugiej osoby pozbawiony koloru, blasku, emocji, uczuć, perspektyw. Nie dostrzegamy już żadnego horyzontu. Dzisiaj wszystko jest w odcieniach szarości.
|