Siedziała skulona na łóżku, oparta o ścianę. Dławiła się słonymi łzami, które napływały coraz mocniej. podniosła w głowę i patrzyła w mrok. Widziała tylko cienie, jakie rzucały drzewa oświetlone rzez latarnie. Każdy kolejny cień przypominał jej te najgorsze i najlepsze chwile w życiu. W każdym coś było. Nie raz uśmiechała się sama do siebie, ale bała się.Wiedziała, że nie ma już nic. Brak jej tego podparcia, osoby, która wesprze ją na duchu, gdy będzie w potrzebie. Została sama i nikt jej nie pomoże. Mogłaby tu siedzieć dniami i nocami. Przecież nikt jej nie potrzebował. po raz kolejny bała się. Bała się życia, ono znowu skopie jej dupę. // zdefiniujmymilosc
|