Był wieczór, ona jak zwykle siedziała na oknie z książką i kubkiem gorącej herbaty. Nagle spoglądając na ulicę, zobaczyła go. Miał w dłoni bukiet róż. Była zdezorientowana, lecz nagle usłyszała dźwięk telefonu. Zbiegła z parapetu o mało nie wylewając herbaty. Na ekranie był znajomy numer. Odebrała, w słuchawce usłyszała jego głos. Nogi jej się ugięły. Poprosił by zeszła na dół, przed dom. Ona nie zważając na padający śnieg, szybko zeszła. On wręczył jej bukiet, dał jej kurtkę, po czym powiedział " przepraszam Cię kochanie, za wszystko" i pocałował. Ona miała łzy w oczach, były to łzy szczęścia. W końcu spełniło się coś na co tyle czekała. / Manhattanilla.
|