trudno, bo przeżyłyśmy razem szmat czasu. Przez parę ładnych lat byłyśmy nierozłączne. Łączyła nas szkoła, znajomi, otoczenie. Ale nie tylko. Miałyśmy wspólne problemy, wspólne cele w życiu, nawet identyczne spojrzenie na niektóre sprawy. Pamiętacie? Te wszystkie nocki, pierwsze zwierzenia, fajki, pierwsze upijanie się - wszystko razem. Pierwsze łzy przez faceta, który skrzywdził, pierwsze kłótnie, ostre słowa i ciche dni, po których i tak wszystko wracało do normy. W końcu koniec szkoły, nowe życie, każda z nas obrała inną drogę. Ale miałyśmy być zawsze. Obojętnie co by się nie działo, my miałyśmy pozostać takie same. Minęły wakacje, przez które bardzo się poróżniłyśmy. Minęło już pół roku w nowych szkołach. Dzisiaj? nie rozmawiamy ze sobą, nie piszemy, nie dzwonimy. Z ledwością odpowiadamy sobie 'cześć'. Wiecie, to nie tak, ze jestem bez winy, wiem, że ja też nawaliłam. Tylko, że teraz, gdy to piszę, płacze. Płaczę, bo nie potrafię ogarnąć, jak coś mogło się od tak rozkurwić./dms
|