podnoszę z łóżka książkę, owijam się kocem i siadam na parapet. miejsce, które przypomina mi tak wiele. nocne rozmowy z nim. pierwsze spojrzenie w jego czekoladowe oczy. przypalenie firanki zapalając spirale na komary. tak wiele tego siedzi w głowie, a ja nic tylko wspominam. nie zważam na czas, który mija. nie raz godzinami siedząc w jednym miejscu i wpatrując się we jeden punkt wspomnienia ogarniają mnie. i to, które najbardziej lubię. nasza wspólna gwiazda. nasza i tylko nasza ta najjaśniej świecąca na niebie. siedzę na parapecie, nie przeczytam ani jednej strony, bo za dużo jest we mnie przeszłości, która żyję. /// zdefiniujmymilosc
|