Obiecywałam sobie tyle razy, że nigdy więcej za Nim nie zatęskni, że nie dopuszcze do siebie myśli o Nim i że nie pozwolę sercu Go kochać, ale ono jest takie nieugięte, broni swoich racji, jakbym chciała odebraćmu coś niesmowicie ważnego, a pragnęłam tylko wymazać Go ze swojej pamięci. Czy tak wiele oczekiwałam od swojego mięśnia sercowego? Przecież powinno być moim sprzymierzeńcem, działać w imię mojego dobra, anie bronić jakiegoś faceta, który je oczarował swoimi magnetycznymi oczami. W każdej sekundzie walcze o przetrwanie, o każdy oddech, który sprawia, że żyję, a jednocześniepowoduje, że chce umrzeć.
|