Siedziałam na trybunach paląc fajka, nie zauważyłam kiedy zbliżył się kolega, usiadł obok '-Nie wiedziałem, że palisz, foczko' rzucił i szturchnął przyjacielsko w ramię '- Foczki czasem wolą zapalić zamiast skręcać innym karki, trzymaj.' Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, po czym ciekawość kumpla wzięła górę, bardzo rzadko można było mnie zauważyć z papierosem '-Ludzie, których kochałam jak rodzeństwo się skurwili, wycfanili, wykorzystali i zostawili dawno temu, minął już czas zawieszenia broni, planuję zemstę.' odrzuciłam niedopałek w śnieg, czułam, że jestem gotowa ich zniszczyć, rehabilitowałam uczucia ze skutkiem śmiertelnym, nie czułam już żalu. Niektóre przeżycia zmieniły mnie nie do poznania. Podniósł się i wyciągnął do mnie rękę '-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, młoda' uśmiechnęłam się i wstałam przy jego pomocy, ciesząc się, że mam jeszcze wsparcie w chociażby jednej osobie./incalculable/
|