obudził mnie po szóstej, delikatnym pocałunkiem. wydałam z siebie cichy pomruk, przewracając się na drugi bok. energicznym ruchem ściągnął ze mnie kołdrę. owiana zimnym podmuchem zerwałam się nad na równe nogi . - zjebało cię ?! - wykrzyczałam, łapiąc po poduszkę . - przemyśl to ! wiesz czym ta bitwa się zakończy, kochanie ! - ostrzegł mnie . nie zważając na jego groźby wymierzyłam rzut . uchylił głowę w ostatnim momencie . w dwie sekundy znalazł się przy moim boku, łapiąc mocno i kładąc delikatnie na łóżku. usiadł na mnie rozkrokiem, i zaczął łaskotać. kiedy uznał, że piszczę za głośno zamknął mi usta swoimi wargami, od tak. kochałam te poranki.
|