(2)Nagle przypominają mi się te wszystkie najpiękniejsze chwile spędzone razem. Wszystkie najpiękniejsze pocałunki.Czuję tylko łzy spływające po policzkach.Widzę Go.Widzę jego roześmiane oczy. Nie kontroluje myśli, nie panuje nad tym. Trwa agonia smutku, rozpaczy i okropnego bólu. Ocieram oczy i widzę jakby otwierające się drzwi.Wstaje i za mgłą widzę Jego.Podchodzi do mnie i patrzy się w moje oczy. Chce krzyczeć, nie mogę, nie mam sił. Chcę tylko mu powiedzieć szeptem że go nienawidzę, ale nie mogę. Usta odmawiają posłuszeństwa gdy patrze w te jego kurewsko piękne oczy.Widzę jego usta zbliżające się do moich i gdy chce spleść nasze ręce w jedność, on znika. Nie ma go.To wszytko tylko moja pierdolona wyobraźnia.Ból zwiększył się jeszcze bardziej. Minęło parę dni. To nie byłam ja. Nie mogłam tak dalej. Wzięłam coś ostrego i po paru minutach poczułam cudowny spokój. Tego mi było trzeba.Nie mogłam żyć bez niego.Zamknęłam oczy.Ostatni oddech dedykowałam właśnie jemu.Nastąpiło wykrwawianie
|