Część 2.Krzyczałam,prosiłam,żebyś się opamiętał.Powiedziałeś,że jesteś Panem swojego życia i nic nie zdoła Cię zniszczyć.A mi kazałeś się wyluzować i przestać prawić Ci kazania.Nie zauważyłeś go. Nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu. A mi włosy na głowie i te najmniejsze z karku zjeżyły się ze strachu. Krzyczałam ile sił w płucach,żebyś uciekał.Pamiętam twoje przerażenie wymalowane na twarzy przez ułamek sekundy kiedy zorientowałeś się co Ci grozi.Nie udało Ci się zejść śmierci z oczu. Usłyszałam silne uderzenie. I poczułam się jakbym to ja była na Twoim miejscu.Jakby moje ciało ogarnęły z bólu drgawki.Podbiegłam do Ciebie,jeszcze oddychałeś. Resztkami sił zdążyłeś wyszeptać "Miałaś rację to draństwo miało za zadanie mnie zabić.Nie sądziłaś tylko,że tak szybko".Nie chciałam mieć racji. Nie chciałam Cię skazać na tę zimną i pustą murawę.Przecież wiesz jak bardzo Cię kochałam.I jak za wszelką cenę chciałam tchnąć życie w twoje prawie umarłe serce/hoyde
|