Wróciłam na osiedle. Moja stara grupa wita się ze mną jakby nie było mnie tylko dzień. Jest znowu tak jak dawniej, lecz trochę inaczej. Brakuje tu tylko jednej osoby. Idę cmentarną drogą, mijam ludzi wracających do tych chwil gdy bliscy byli obok. Wyciągam z kieszeni zapałki. Podpalam znicz. Uśmiecham się i siadam. Opowiadam mu o wszystkim. O tym jak jest tam wspaniale. Jak dobrze sobie radzę. Opowiadam mu o tym że dalej jestem z nim. Że wspiera mnie. Pokazuje mu pierścionek. Znowu się uśmiecham. Ręką dotykam mojego niewielkiego brzuszka. Na ustach czuję już słoną ciecz. Klękam przy jego grobie. Będzie nosić twoje imię szepcze. Podnoszę się . Żegnam się z Tobą. Idę zamyślona. A w myślach tylko słowa. Co by było gdyby ...
|