. była noc a ona stała na ulicy patrzyła na jego kamienna twarz mówiła do niego ,błagała go, jego jedno slowo i juz tylko patrzyła jak odchodzą jej marzenia ,plany, szczęścia wszystko co nadawało sensu w życiu ,stała i patrzyła w jednym kierunku ,juz go nie było lecz stała samotnie nie więżąc co sie stało nie mogla powiedzieć żadnego najdrobniejszego słowa jej usta zamilkły ,jej oczy wypełnione morzem słonej wody przez ktore juz nic nie mogla zobaczyć , w klatce piersiowej cos pękło , narząd ktory jest tylko kawałkiem mięsa ,dzięki któremu żyjemy w którym mieszczą sie uczucia ,dziewczyna stała a jej ciało zamarzało w jej żyłach przestała płynąc krew , w myslach jedno zdania , wewnętrzny rozpierdol ,brak kojarzenia slow ,faktów, pustka , ciało nieruchome , koniec dopływu tlenu kiedy płatki śniegu delikatnie padały na twarz jak na cale ciało które już nigdy nie poczuje zimna, nie poczuje nic
|