wlewam w siebie kolejną puszke piwa, chce mi się palić, ale orientuje się, że oddałam mu ostatnią fajke, no cóż, zawsze tak robie. siedze z tym cholernym laptopem na kolanach i zastanawiam się co robić, jest grubo po północy, a mi nie chce się spać, zadzwoniłabym do niego, ale to nie ma sensu, poza tym napisałam już "dobranoc", nie pożegnał się tak jak powinien, w ogóle nie powinien był wychodzić, powinien zostać, ale poszedł, na co ja głupia liczyłam? miłość? jaka miłość, kobieto? miłości nie ma. a on jeszcze długo będzie chciał tylko jednego.
|