Coraz częściej myślę o singielkach i coraz częściej im zazdroszczę. Mają spokój, mogą robić co chcą, niczym się nie przejmują, nie słuchają wymówek, nie muszą słuchać kazań i znosić zazdrości o nic. Nie marzą o obietnicach, same je sobie dają i się ich trzymają. Jedynie nie ma ich kto przytulić i pocałować. Wsparcie mogą znaleźć u przyjaciółki i rodziny. Kwestia czułości. Ale może warto ją poświęcić dla spokoju ducha i realizowania marzeń? // nectarine
|