Brakuje mi Twojego nierównego oddechu na moim karku, delikatnych, a zarazem spontanicznych pocałunków, jak i również tych dzikich, pełnych namiętności i seksu. Brakuje mi Twojego głosu, szeptu do ucha w środku nocy, obietnic, przyrzeczeń, naszych wspólnych tajemnic, sekretów. Brakuje mi Twojego ciepła, troki, którą mnie otaczałeś przykrywając kocem, gdy niespodziewanie zasypiałam na Twojej sofie zmęczona, po każdej kłótni z matką, czy bratem. Brakuje mi tego, że zawsze mogłam przyjść do Ciebie w środku nocy, choćby po to, by powiedzieć Ci, że nie mogę usnąć, czy tam, że wypiłam zbyt duże ilości kawy na wieczór. Brakuje mi Twojego śmiechu, kiedy robiłam głupie miny, uśmiechu, gdy dekorowałam Twój policzek spontanicznym całusem, Twoich oczu, w których widziałam swoje odbicie. Brakuje mi tego błysku w nich, i tego jak mówiłeś, że tylko na mój widok on się pojawia. Brakuje mi nawet Twoich wad, kiedy udawałeś, że mnie nie słyszysz, krzyczałeś. Brakuje mi po prostu Ciebie.
|