Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem patrzysz na mnie jakoś ukradkiem, i nie znaczy nic, nic nie znaczysz dla mnie jeszcze, choć mieszkamy w jednym mieście. To wcale Się nie znamy, przedstawiają nas znajomi wreszcie. Rzucasz krótki uśmiech, ja pije wódki łyk. I przez chwile zanim usnę myślę z kimś już mógłbym być. Chwile później wpadasz na mnie w przedpokoju, Twoje oczy trochę smutne chyba patrzą prosto w moje... I nic nie mówisz znów, ja milczę też, ale oboje mówimy "chyba chce lecz wybacz wiesz trochę się boję." Zanim wyjdziesz rzucasz mi dobranoc, widzę w twojej twarzy, że ktoś cię wcześniej mocno zranił. Tak zanim się poznamy, domyślamy się co to drugie ma na myśli przez ten pierwszy miesiąc z tych niedopowiedzianych spojrzeń, gestów i słów rodzi się zainteresowanie by czas zepsuć to mógł...
|