Miałam sen. Śniło mi się, że idziemy łąką trzymając się za ręce. Rosły na niej stokrotki, niebo było nieskazitelnie czyste, ptaki zapewniły nam cudowny koncert. Tylko Ty i ja, nikt więcej. Opowiadałeś mi o wszystkim. Powiedziałeś mi, że jest Ci ciężko beze mnie,że ciągle tęsknisz, myślisz, że obserwujesz mnie i że jesteś przy mnie,ale nie możesz mi się ukazać.Ja opowiedziałam Ci o tych pustych dniach bez Ciebie, o gorzkich łzach, o płaczu w nocy, spojrzałeś się na mnie swoimi pięknymi szarymi oczami, które po chwili napełniły się przeźroczystym płynem, złapałeś mocniej za rękę, przytuliłeś do siebie i powiedziałeś te dwa słowa, po chwili już Cię nie było...Rozpłynąłeś się, stałam sama po środku tej łąki, niebo zaczęło robić się coraz ciemniejsze, stokrotki zniknęły, podłoże zrobiło się grząskie, stałam na jakichś moczarach...sama, bez Ciebie. Obudziłam się z kołaczącym sercem, spojrzałam na telefon.. tak, dziś minął rok odkąd Cię już nie ma. W rok po tym, przyśniłeś mi się pierwszy raz
|