czuję się jakby ktoś trzymał mnie mocno nad taflą wody,nie pozwalając nigdy spaść na czarne,pozbawione światła i sensu dno.bezkres łez,wspomnień,poplątanych marzeń i splotów wydarzeń.spoglądam w dół,jest tak wysoko,a ja,ja jestem tu całkowicie sama.w oceanie odbija się całe moje życie,przeżywam na nowo każde z wydarzeń.tu,tu mam siedem lat,dwa długie warkocze i jak zawsze - dwóch braci u swojego boku.tu,to miejsce,które zawsze mnie przeraża,a do którego zawsze się kieruję wychodząc w nocy z domu.nie jest tam bezpiecznie,ale mi często właśnie o to chodzi.dziś,dziś znów czuję potrzebę,aby się tam znaleźć.unoszę się pomiędzy własną przeszłością,a teraźniejszością,która zdaję się być delikatna jak płatki róż.spoglądam w dal.tam,tam jest miejsce na moją przyszłość,ale ja jej nie widzę.nie ma tam nic prócz wznoszących się fal.nie ma nic,bo ja..ja powoli umieram.gniję od środka od nadmiaru rzeczywistości.jestem zbyt słaba,aby utrzymać się nad powierzchnią wody. /happylove
|