myślę, że jestem jebanym autodestrukcyzem. jestem non stop w centrum swojej uwagi jeśli chodzi o dragi, a w mojej głowie tylko "weź więcej".. największy paradoks tego absurdu jest taki, że przecież bawię się świetnie, ale chyba w większości przez to, że podświadomie wiem, że się to mnie niszczy... wzięłam się pod lupę. i co z tego, że mam jakieś wnioski? to nic nie zmienia. kompletnie nic.
|