siedzę w ciemnym pokoju. w słuchawkach leci Bonson, zaraz po Huczuhuczu i Pezecie. łzy mimowolnie spływają ciurkiem. serce krwawi. nie potrafi funkcjonować. zniszczył je. ciało- słabe, blade, marne. oczy, załzawione, czerwone, nie ma już w nich żywiołu, odwagi, ognia. nie ma już mnie.
|