Gdy moje "szczęście" mnie raniło, biegałam wciąż do Niego, nie miał o niczym pojęcia.. ale był. Zawsze kurwa był. Niezależnie od tego czy Go zraniłam, nie zależnie od tego jak mocno i jak często. On Był. Teraz gdy już odzyskałam moje "szczęście", którego tak rozpaczliwie pragnęłam.. Czuje, że coś straciłam, coś bardzo ważnego. Jego, zraniłam Go. Nie miałam nawet odwagi się do tego przyznać, kłamałam mu w oczy. Wiedziałam że cierpi, nie chciałam żeby tak było. Wolałam pocieszać go kłamstwem niż ranić prawdą... | the_lyrical_killer
|