Nadchodzi wybawienie,budzenie się o piątej rano,godzinne szykowanie by w miarę móc się pokazać temu choremu społeczeństwu,kubek kawy wypiję w pośpiechu i goniąc ze słuchawkami w uszach będę kontrolować minuty by zdążyć na autobus.Starannie doprowadzona do ładu fryzura pełna niesfornych loków zostanie zburzona być może od wiatru,mrozu,nie wiem jeszcze jaka będzie pogoda,ale zburzy się na pewno i nie będzie to żaden urok lecz absurdalny nieład burzący przeciętnie dobry wygląd,bo przecież jak inaczej można wyglądać o szóstej rano.Wyrwę się z samotni,w której spędziłam dwa tygodnie,najnudniejsze w ostatnim okresie,pełne narzekań i chwiejnych nastrojów,powstających koncepcji na dzień kończących się lenistwem w łóżku,ale przecież nie jest źle.Zatłoczone miasto przywita źrenice,ludzie w pośpiechu wsiadających do miejskich autobusów niczym jak w wyścigu,a ja?Mi wszystko obojętne,stanę na przystanku z dobrą miną do cholernego życia i zaczekam,bo przecież nigdzie się nie spieszę. /dajmitenbit
|