Święto zakochanych, a ja nadal trwam przy szpitalnym łóżku brata. Nie zwracam uwagi na przesłodzoną atmosferę za oknem i w poszczególnych salach. Przymykam na chwilę oczy i biorę głęboki oddech. Czuje jej dłoń na moim ramieniu. Krótka myśl by to nie był tylko sen. Czuje jej oddech na mojej szyi - przechodzi mnie dreszcz. Nasze usta znów tworzą całość. Jest przy mnie tego chce moje ciało, mój umysł i mój duch. Nie chcę pozwolić by teraz coś nas rozdzieliło. Dała mi najwspanialszy prezent - siebie. Sama ode mnie niczego nie oczekuje - chce tylko bym przy jej boku nadal trwał. Nie liczą się dla niej tak jak dla mnie róże, słodkości i romantyczne spacery dzisiejszego dnia. Rozumie sytuację i jej powagę. Nie narzeka. Siada obok mnie, łapiąc za rękę - splata nasze palce ze sobą by znów tworzyły całość. Układa głowę na moim ramieniu i przybliża swoje usta do moich by znów były jednością I kocham ją - powtarzam jej to kolejny raz. Chce przy niej trwać. Ona wierzy znów w moją zmianę.| niby_inny
|