Już nieraz stałam na krawędzi. Biłam się z myślami. Zrobić krok do przodu i to skończyć, czy zostać tu gdzie jestem, o krok od dna i nadal żyć tą pierdoloną nadzieją na lepsze jutro. Wtedy pojawiałeś się Ty, świat nabierał barw. Nawet majowy deszcz cieszył swoją łagodnością. Pojawiałeś się po to, żeby po chwili zniknąć. Żebym znów zastanawiała się czy to skończyć. Żebym znów była o krok od śmierci.
|