Czasem przychodzi w życiu taki moment że po 8h harówki bez śniadania idąc nie potrafisz trafić już w drzwi siadasz na dupie rzucasz wszystkim w kąt i zaczynasz zastanawiać się po co to wszystko robisz... Dla jakiej ideii zapier****** jak dziki osioł by lepiej żyć by zarobić na marzenia których tak bardzo pragniesz, siedząc tak i myśląc w ciszy nad tym wszystkim przeżuwasz już czerstwą bułkę popijając zimną kawą którą zrobiła miła Pani u której pracujemy... Po chwili bierzesz się w garść zaczynasz dostrzegać w tym cień pozytywów wybija godzina 17-sta. Zbieramy manele jedziemy na podbój drugiego mieszkania... Tam z uporem maniaka ustawiamy i wiercimy wszystko do milimetra poprawiamy to co się nie podoba i wracamy do domów... Tam jemy obiad który jest dla nas kolacją... i tak oto mija jeden dzień z około 21 roboczych w miesiącu w którym chcesz zarobić i zacząć żyć jak człowiek a nie robot którego programuje ten skur******* świat...
|