Nadszarpnięte zaufanie, które składała jak kawałki puzzli nie dawało jej czuć się całkiem szczęśliwą. Starała się. W ciągu dnia wszystko było jakby prostrze. Najgorsze jednak były te wieczory. Kiedy ściemniało się na dworzu miała ochote wybuchnąć wielkim płaczem jak kilkuletnia dziewczynka. Czuła się tak, że nie potrafiła wyrazić tego słowami.. To było bardzo dziwne uczucie. Najgorsze było w tym to, że nikt nie wiedział co ona czuje. Zawsze uśmiechnięta, wesoła. Wśród przyjaciół często się wygłupiała. Tak też ją wszyscy postrzegali.
|