akceptowałam wszystko, Twoje wulgarne jak i chamskie zachowanie wobec ludzi i czasami mnie, wszystkie akcje które mi robiłeś, zaczynąjąc od sceny zazdrości po bójki, Twoje nocne melenże z kumplami, które kończyły się zawsze tak samo, dzwoniłeś przepraszając za swój stan i prosząc bym Cię znalazła bo ostatnie co pamiętasz to droga koło komisariatu, Twoje kłamstwa, które zawsze wychodziły w praniu, akceptowałam także twoją obojętność chociaż czasami cholernie bolała, twoje koleżanki z którymi się spotykałeś, jednak nie potrafiłam zaakceptować jednego, tego że znowu wpakowałeś się w to gówno, znowu zacząłeś bakać, doprowadzac się do takiego stanu, że potrafiłeś mnie nie poznać przechodząc koło mnie na imprezie, tego jednego nie potrafiłam zaakceptować, bałam się że weźmniesz trochę za dużo, i że mogłabym Cię stracić /olkin
|