Brałam na siebie winę za wszystko, mówiłam sobie, że widocznie to ja spieprzyłam. Ufałam ci i wierzyłam w to co mówisz. Na dobrą sprawę mogłeś wcisnąć mi największy kit, ale ja nie widziałam powodu by ci nie ufać. Ty byłeś inny, nie zawsze wierzyłeś i podchodziłeś do pewnych spraw z dystansem. Mimo że przecież bym cię nie okłamała. To ja się zawsze z czegoś tłumaczyłam. U ciebie wystarczyło kilka słów wyjaśnienia i wszystko było w porządku. Ale dziś już nie dam sobie wmówić, że to co się stało było moją winą. To ty zjebałeś, najbardziej na świecie. Najgorsze, że chyba wcale nie żałujesz, prawda?
|